Aby umilić sobie okres wakacyjnego nicnierobienia, sięgnęłam po niewielką książeczkę autorstwa Piotra Wierzbickiego - Entuzjasta w szkole*. Och, jakże zachęcający tytuł. Przecież to o mnie! I czytam...
Entuzjasto czy zdajesz sobie sprawę, jak wygląda lekcja szósta? Wyobraź sobie najpierw zaduch panujący w klasie, zaduch tak już skoncentrowany, tak zasiedziały, że nie rozproszy go zwykłe otwieranie okna [...]. Następnie wystaw sobie ich [uczniów] zmęczenie senne i zjadliwe zarazem, leniwe i wyzwalające agresję: nie są już w stanie wytrzymać siedząc i milcząc, w klasie jest gwar, chaos, wszystko się rozchodzi i rozłazi. I w tę klasę, podtrutą zaduchem, wymęczoną, zanudzoną, agresywną wystaw teraz nauczyciela, który już niemal stracił głos, który już nie ma siły chodzić po klasie i kontrolować ich wzrokiem, który coraz częściej siada na swoim krześle, którego „cisza!, cisza!”, „halo!”, „ale uwaga,” „uwaga”, „nie rozmawiać!” brzmią coraz słabiej, który liczy minuty do dzwonka.
I teraz pomyśl: nauczyciel, któremu przed pierwszą lekcją wydawało się, że powinien po lekcji porozmawiać z jakąś uczennicą, z którą porozmawiać trzeba, z uczniem, z którym porozmawiać miałby ochotę i z licznymi innymi, którzy na rozmowę z nim być może czekają... teraz, po szóstej lekcji, wytrwa w swoim zamiarze? Nie wytrwa.
I dalej...
Uczeń trudny ma prawo w czasie lekcji śpiewać, strzelać w nauczyciela z procy, krajać żyletką sąsiada, ma prawo bez pytania wstać, wyjść do ubikacji na papierosa, wrócić do klasy, przerwać lekcję, zagrozić nauczycielowi. Uczeń trudny ma prawo robić wszystko: wszak podlega obowiązkowi szkolnemu. [Gdy ucznia trudnego nie ma w klasie, nauczyciel z trójką klasową winien go sprowadzić z powrotem do szkoły, żeby znów mógł niszczyć i rujnować.] A gdyby nauczyciel miał w tej sprawie jakieś wątpliwości, to pani kierowniczka zaprosi do szkoły naukowca z instytutu albo panią magister z poradni psychologicznej – i już oni nauczycielowi wytłumaczą, że uczeń trudny jest to struktura skomplikowana, wymagająca odpowiedniego postępowania, że on jest trudny w rezultacie błędów wychowawczych popełnianych przez rodziców i przez szkołę, że jak do niego odpowiednio podejść, to zaraz zrobi się łatwy.
Autor powyższych refleksji nie podołał próbie cierpliwości i rzucił kiedyś dziennikiem w twarz uczniowi trudnemu...
Odkładam książkę z myślą, że chyba jednak powinnam poczytać lektury obowiązkowe, chociażby Pinokia, a także modląc się w duchu o to, by jedynym symptomem mojego ewentualnego wypalenia zawodowego była apatia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz