czwartek, 29 września 2011
Uwaga, pożar.
Dziś w szkole odbył się próbny alarm przeciwpożarowy. Do tej pory sytuacja zawsze wyglądała tak samo - po drugim, nagłym sygnale dzwonka dzieciaki wstawały, piszczały i chichocząc nerwowo, próbowały stanąć w parach. Tym razem było inaczej. Moja obecna klasa czwarta zaskoczyła mnie niesamowicie - gdy tylko uczniowie zorientowali się co się dzieje, prawie pół klasy w ciągu ułamka sekundy sięgnęło po plecaki. Nie, nie po to, by je ratować przed ogniem - a po to, by wyjąć z nich telefony komórkowe. Zamiast paniki - subtelny koncept: "Przecież muszę potem napisać do mamy, że mi podręczniki i zeszyty spłonęły".
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz