czwartek, 2 lutego 2012

Ze skrajności w skrajność

Tak opisać można reakcję internautów na wieść o śmierci Wisławy Szymborskiej. Od "Jak to możliwe?!", " ;( [*] ", "To straszne, odeszła Polka!" po "Na mych ustach maluje się uśmiech, gdy z tego świata odchodzi lewak" czy "Nie zakłdajcie czerni, nie popierjcie zbrodni ludobójstwa jakich się dopuszczała komunistyczna swołocz" (pisownia autentyczna).

To taka nasza typowa polaczkowatość. Tak, to prawda, że Szymborskiej zdarzyło się stworzyć odę do Stalina. Tak jak Broniewskiemu. Ścibor-Rylski popełnił "Węgiel", Brandys "Obywatela", a mój ulubiony Konwicki "Przy budowie" i "Władzę". Nie wymażemy socrealizmu, ale czy w ogóle powinniśmy to robić? Ten nurt literatury i sztuki jest kosmiczny, jak warszawski Pałac Kultury i Nauki. Wyjątkowy w tym swoim patosie i prostackim przekazie, w realizowaniu propagandy i kształtowaniu "wartości społecznej".

Sienkiewicza nazwać można literackim sadystą, bo lubował się w zadawaniu śmierci. Słowacki był typowym maminsynkiem. Lechoń - homoseksualistą. I cóż? Czy ich dzieła tracą na wartości w związku z tym?...
Niech Szymborska spoczywa w pokoju, a kot w pustym mieszkaniu.

Brak komentarzy: